* Oczami Amy *
Poczułam szarpnięcie za ramie co spowodowało upadek telefonu. Odwróciłam się i ujrzałam zakapturzoną postać.
- Amy Peterson?- spytał mężczyzna. Pokiwałam twierdząco głową.- Cholera... żebym tyle musiał za tobą ganiać. Chodź idziemy.- złapał mnie za rękę, lecz szybko mu ją wyrwałam.
- Kim ty do cholery jesteś?!- krzyknęłam.
- Horan, Niall Horan.- przedstawił się a ja parsknęłam śmiechem.
- To z filmu o Bondzie? Bond, James Bond.- powiedziałam jednocześnie się śmiejąc. Ku mojemu zdziwieniu chłopak również się zaśmiał.
- Niech to zostanie naszą tajemnicą.- powiedział, po czym zdjął z głowy kaptur.- Jestem przyjacielem Louisa.
- Okeeeej...- czekałam na dalsze wytłumaczenia. Blondyn wywrócił teatralnie oczami i zaczął mówić.
- Tomlinson jest teraz w Londynie. Mamy akcję a twój chłoptaś chce żebyś do niego przyjechała.
- Dobra.- szybko się zgodziłam. Może to głupie, ale od razu zaufałam niebieskookiemu. Nie wydawał się być tym, który zaciąga do lasu, gwałci a potem morduje. Dopiero po kilku sekundach zdałam sobie sprawę jaka głupia była ta myśl bo - o zgrozo - my właśnie byliśmy w lesie.
- O czym tak myślisz?- spytał by przerwać tą niezręczną ciszę.
* Oczami Niall'a *
Głupio było tak iść w zupełnej ciszy. Dziewczyna była zawstydzona, rozumiałem ją. Dopiero mnie poznała, na dodatek jestem członkiem gangu i właśnie oznajmiłem jej, że jedziemy do Londynu.
- O niczym ciekawym.- zachichotała. Muszę przyznać, Louis ma dobry gust. Laska cholernie mi się podobała, oczywiście tylko z wyglądu bo zupełnie jej nie znałem. Piękne oczy, rysy twarzy, te włosy, idealna sylwetka. I jeszcze gdy tak słodko się rumieniła... Kurwa Niall! O czym ty myślisz? To dziewczyna twojego kumpla! Potrząsnąłem głową i odrzuciłem obraz seksownej Amy. Po paru minutach wyszliśmy z lasu. Podeszliśmy do czarnego bmw a ja pierwszy raz w życiu otworzyłem drzwi dziewczynie. Pomogłem jej wejść do mojego cudeńka a sam po chwili je okrążyłem. Wsiadłem do środka i od razu odjechaliśmy.
* Oczami Amy *
Mijaliśmy uliczki centrum jadąc w nieznanym mi kierunku.
- Dokąd jedziemy?- spytałam.
- Do Londynu.- odpowiedział cały czas patrząc na drogę.
- To wiem, ale Londyn chyba nie w tą stronę.
- Spostrzegawcza jesteś.- uśmiechnął się pod nosem.- Jedziemy na dworzec. Pojedziemy pociągiem, nie będziemy ryzykować, że ktoś nas złapie po drodze. Pociąg jest o wiele bezpieczniejszy wbrew pozorom.- Już nic nie powiedziałam. Gdy dojechaliśmy na miejsce było już ciemno. Horan wyciągnął z bagażnika dwie walizki i dopiero po chwili zorientowałam się, że jedna jest moja.
- Ej!- krzyknęłam. Zawstydziłam się bo skoro jest spakowana to zapewne jest w niej wszystko, łącznie z bielizną, podpaskami i innymi rzeczami prywatnymi.
- Spokojnie, Louis cię spakował. Będziesz mogła się przebrać.- puścił mi oczko. Oboje usiedliśmy na ławce czekając na pociąg. Nie minęła minuta jak nasz środek transportu podjechał na wyznaczony peron. Chłopak podał fałszywe dane i wsiedliśmy do środka. Prościej być nie mogło. Weszliśmy do naszego przedziału a Niall powiesił na drzwiach kartkę "nie przeszkadzać". Spojrzałam na niego pytająco.
- Spokojnie, to tak dla pewności.- uspokoił. Wzięłam od niego walizkę i zaczęłam szukać czegoś znośnego do nałożenia.- Ubierz się elegancko. I bez żadnych pytań, bo serio nie chce mi się niczego tłumaczyć.- posłusznie wzięłam sukienkę do ręki i poszłam do łazienki. Do tego nałożyłam czarne, zamszowe szpilki z czerwonym spodem. Wyszłam z pomieszczenia i od razu zderzyłam się z czymś twardym. Podniosłam głowę i ujrzałam czarnoskórego mężczyznę z blizną przechodzącą przez całą jego twarz.
- Prze... przepraszam.- wyjąkałam i uciekłam do swojego przedziału. Szybko zatrzasnęłam drzwi głośno dysząc.
- Widzę, że nawet w pociągu uprawiasz jogging.- zaśmiał się blondyn.
- Matko, zderzyłam się z facetem, który ma klatę twardą jak kamień i chyba zaliczył bliskie spotkanie z łopatą.
- Ktoś cię śledził?- spytał zdenerwowany i od razu zerwał się z kanapy. Delikatnie mnie przesunął i przez zasłonę wyjrzał na korytarz. Zamknął drzwi na zasuwkę w tej samej chwili, gdy ten facet chciał wejść.
- O jasny gwint!- krzyknęłam.
- Serio? Nie stać cię na nic lepszego? Nie przeklinasz?- powiedział spokojnie siadając na krześle.
- Kurwa?- szepnęłam bardziej pytająco niż oznajmiająco.
- Brawo.- zaklaskał w dłonie a mnie zamurowało.
- Niall? Hallo? Ten koleś próbuje tu wejść!
- Ale nie wejdzie. Jest zamknięte a on nie użyje broni bo zwrócił by za dużą uwagę. Poza tym znam go. Wygląda na doświadczonego, ale dopiero zaczyna.- powiedział pewnie i otworzył drzwi.
- Witaj George.- szepnął Niall jednocześnie zadając pierwszy cios mężczyźnie. George, jak mniemam, leżał jak gdyby nigdy nic na ziemi przyjmując ciosy. Osunęłam się zapłakana po ścianie i przysunęłam kolana pod brodę. W końcu niebieskooki przestał i kucnął przy mnie. Objął mnie ramieniem i zaczął uspokajać.
- Wszystko jest w porządku Amy...- wymawiał te słowa z takim spokojem, że cała zła energia ze mnie uleciała.- Spójrz na mnie.- podniósł palcem mój podbródek tym samym zmuszając bym spojrzała mu w oczy.- Już dobrze.- usiedliśmy na spokojnie na kanapie. W tym całym oszołomieniu nawet nie wiem co chłopak zrobił z tym facetem, ale mniejsza o to. Blondyn wyjął telefon i zaczął z kimś rozmawiać. Po paru minutach się rozłączył i zadowolony spojrzał na mnie.
- Co jest?- spytałam.
- Będziemy na miejscu za jakieś dwadzieścia minut a Louis już na nas czeka.
- Naprawdę? To świetnie.- powiedziałam z entuzjazmem. Położyłam się na kanapie a Niall usiadł obok na krześle. Spojrzałam w szybę i się rozmarzyłam. Wyobrażałam sobie to wszystko zupełnie inaczej. Szkoła, chłopak, praca, mąż, rodzina i wielki happy end.
- Amy...- poczułam rękę niebieskookiego na ramieniu.
- Nie śpie.- powiedziałam jednocześnie ziewając i się przeciągając. Spojrzałam na chłopaka, który miał na sobie elegancki ale i nowoczesny garnitur.
- To dobrze, już jesteśmy.- odpowiedział. Wziął do rąk walizkę a ja swoją torebkę. Powolnym krokiem opuściliśmy pociąg.
- Louis!- krzyknęłam widząc swojego ukochanego. Rzuciłam mu się na szyję a on obkręcił nas kilka razy wokół własnej osi. Oderwaliśmy się od siebie. Byłam trochę zdziwiona jego wyglądem bo tak jak Niall miał na sobie garnitur.
- Ciesze się, że jesteś.- szepnął mi do ucha, po czym mnie namiętnie pocałował. Przywitał się z blondynem i od razu zaczęli się z czegoś śmiać. Złapałam chłopaka za rękę, który od razu splótł nasze palce. Wyszliśmy z dworca i skierowaliśmy się do auta.
- Whow, stary. Pełna profeska. Idealnie.- blondyn komplementował nowe auto Louisa, który tylko się uśmiechnął. Jechaliśmy ulicami Londynu. Ręka bruneta cały czas kurczowo trzymała się mojego uda jakby bał się, że ucieknę.
- Ciekawe co będą chcieli w zastaw?- zaczął Niall na co mój chłopak głośno westchnął.
- Jak to w zastaw?- spytałam.
- No bo jest tak... my odwalamy zlecenie, którym teraz jest zdobycie jakiegoś nędznego kodu i przy okazji zabicie paru ludzi. Ale zanim dostaniemy za to pieniądze musimy im dać coś bardzo ważnego dla nas w zastaw, by mieli stuprocentową pewność, że zrobimy to za co nam zapłacą.- powiedział jak gdyby nigdy nic.
- Ykhym.- przełknęłam głośno ślinę. Już nie poruszaliśmy więcej tego tematu. Jechaliśmy w zupełnej ciszy. Po paru minutach podjechaliśmy pod ogromną willę, w której paliły się światła.
- Ktoś tam jest?- spytałam wychodząc z mercedesa.
- Harry, Liam i Zayn.- odpowiedział Louis.
- Liam?
- Tak, jest nas pięciu kochanie.- powiedział całując mnie w czoło. Gdy weszliśmy do domu myślałam, że zwymiotuję z nerwów. Oczy Harrego błądziły po moim ciele, jego wzrok po prostu mnie pożerał. Tomlinson musiał to zauważyć bo objął mnie w talii i przyciągnął mnie do swojego torsu tym samym pokazując z kim tu jestem. Obrócił mnie do siebie przodem i spojrzał w oczy.
- Kocham cię Amy.- szepnął poważnie. Na mojej twarzy pojawił się ogromny rumieniec wraz z bananem na pół twarzy.
- Ja ciebie też kocham Louis.- odszepnęłam, po czym namiętnie go pocałowałam. Nasze języki idealnie ze sobą współgrały. Dłonie chłopaka znalazły swoje miejsce na moich plecach, po paru sekundach zjechał nimi niżej, lecz zatrzymał się przed moimi pośladkami. Położyłam ręce na karku bruneta tym samym przyciągając go do siebie. Oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam powietrza. Spojrzałam na resztę grupy i myślałam, że będę musiała zbierać ich szczęki z podłogi. Satysfakcję dodało mi to, że Styles to wszystko widział. Niestety, znając go to łatwo nie odpuści. Moje spojrzenie z Louisem się spotkało, widziałam w jego oczach niepokój, gdy patrzył na loczka.
- Co nas nie zabije to nas wzmocni.- szepnęłam na co chłopak się uśmiechnął. W pewnym momencie w domu rozległo się głośne pukanie. Liam poszedł otworzyć drzwi, przez które chwilę później przeszło trzech mężczyzn.
- Nic nie mów.- szepnął mi do ucha Harry kiedy przechodził obok. Zrozumiałam, że mam się po prostu nie odzywać.
- Liam Payne, Zayn Malik, Louis Tomlinson, Niall Horan i Harry Styles.- przedstawili się. Wow, jak oficjalnie.
- A ta piękność?- wskazał palcem jeden z nich.
- Jest moja.- powiedział surowo Louis i przyciągnął mnie do siebie.
- Imię.
- Amy, Amy Peterson.- powiedziałam nieśmiało a wzrok wszystkich skierował się na mnie. Poczułam delikatną dłoń na ramieniu, spojrzałam w kierunku Harrego.
- Chodź, pójdziemy nalać panom whiskey.- powiedział z zawodowym uśmiechem na twarzy a ja posłusznie poszłam za zielonookim. Oparłam się o blat kuchenny a chłopak zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość.
- Mówiłem, że masz się nie odzywać.- powiedział jednocześnie przekładając mój niesfornie opadający kosmyk włosów za ucho.
- Prze...- nie dokończyłam. Lewa dłoń chłopaka oplotła moją talię a prawa przywarła do mojego karku. Usta zaś wbił w moje wargi. Ponownie zamurowało mnie pod jego dotykiem. Nie wiedząc co robię oddałam pocałunek. Położyłam dłonie na klatce piersiowej chłopak i zacisnęłam ręce w pięści na jego marynarce.
- Długo zajmuje państwu ta whiskey.- powiedział starszy mężczyzna wchodzący do kuchni. Automatycznie oderwaliśmy się od siebie.
- Arnold White.- dodał podając Harremu rękę.
- Harry.- uścisnął mu zadowolony dłoń.- Już przynosimy alkohol.- powiedział jednocześnie biorąc do ręki butelkę i szklanki.
- Pomożesz mi?- spytał uśmiechnięty.
- Już...- szepnęłam, gdy wyszedł.- Amy idiotko co ty zrobiłaś?- powiedziałam sama do siebie. Wytarłam łzy, które jak strumienie spływały po moich policzkach., po czym wzięłam chusteczkę i zaczęłam nerwowo trzeć nią usta. Złapałam do ręki szklanki i zaniosłam do salonu. Położyłam je na stole i usiadłam na kolanach mojego cudownego chłopaka. Spojrzałam mu w oczy a on posłał mi jeden z najcudowniejszych uśmiechów świata.
- Kocham cię, zawsze tak będzie.- szepnęłam mu do ucha, po czym wtuliłam się w jego tors. Rozmawiali o całej tej akcji a ja nawet nie słuchałam, tylko jedno zdanie przykuło moją uwagę.
- Ją.- wskazał palcem jeden z nich na mnie a mięśnie Louisa gwałtownie się napięły.
- Co mnie?- spytałam podnosząc się z objęć chłopaka.
- Ty jako zastaw. Nic się nie stanie, to tak dla pewności.
- Jasne, i dla pewności będziecie ją pierdolić.- powiedział spokojnie Tomlinson, mimo to widziałam, że jest zdenerwowany.
- Proszę to przemyśleć.- powiedział Arnold. Już po chwili mężczyźni wyszli. Gdy tylko drzwi za nimi zamknęły się mój ukochany wstał i rzucił szklanką o ścianę.
- Pierdole! Rezygnuje! Nie wezmą mi Amy!- ponownie tego dnia objął mnie opiekuńczo ramieniem, jakby starał się ochronić przed całym światem.
- Louis uspokój się.- mówili wszyscy, ale to nic nie dało. Jego żyły na szyi nerwowo pulsowały. Wiedziałam, że teraz tylko ja mogę go uspokoić. Złapałam go za rękę i pociągnęłam na górę. Weszliśmy do naszego pokoju a brunet od razu zamknął drzwi.
- Przepraszam... nie dam Cię nikomu skrzywdzić.- szepnął jednocześnie wtulając się we mnie.
- Jest okej...- mówiłam.- Chcesz iść pod prysznic?- spytałam. Chłopak podniósł głowę i zdezorientowany spojrzał na mnie.
- Razem?- spytał zdziwiony.
- Tak. Ufam ci.- odszepnęłam. Rozebraliśmy się do naga i weszliśmy do kabiny. Byłam trochę onieśmielona widząc czym go obdarzyła natura.
- Aż tak ci się podoba?- spytał roześmiany widząc jaka jestem wpatrzona w jego przyjaciela. Moje policzki od razu zaczęły mnie piec co oznaczyło, że na moją twarz wkroczył ten głupi rumieniec. Spuściłam głowę w dół by zakryć moje zawstydzenie i wtuliłam się w rozgrzane ciało chłopaka. Podobało mi się to, że Louis cały czas patrzył mi w oczy. Po parunastu minutach wyszliśmy owinięci w ręczniki z łazienki.
- Gdzie są walizki?- spytałam.
- Na dole, a co?- odpowiedział pytaniem na pytanie. Wziął drugi ręcznik i zaczął wycierać nim włosy.
- Nie mamy tutaj ubrań.- powiedziałam jednocześnie rozglądając się po całym pokoju.
- No to chodź.- złapał mnie za rękę i razem zeszliśmy na dół do salonu po walizki. Wyjęłam z mojej dużo za dużą koszulkę ojca i bieliznę. Spojrzałam na Harrego, który obserwował każdy mój ruch. W pewnym momencie zaczął nawet jeździć palcem po wardze. Onieśmielona wtuliłam się w ciało bruneta.
- Możesz się kurwa przestać patrzeć na nią jak na mięso?!- krzyknął wkurzony.
- Ona tego pragnie debilu!- odkrzyknął loczek i w sekundzie znalazł się przy nas. No nie... na pewno wszystko się wyda. Stracę Louisa, nigdy mi nie wybaczy. Spojrzałam błagalnie na Styles'a, teraz tylko modlić się by nic nie powiedział o pocałunku. Ale znając jego powie, choćby po to by rozwalić nasz związek i mieć chorą satysfakcję z tego, że nie będziemy razem.
- Co jest?- spytałam.
- Będziemy na miejscu za jakieś dwadzieścia minut a Louis już na nas czeka.
- Naprawdę? To świetnie.- powiedziałam z entuzjazmem. Położyłam się na kanapie a Niall usiadł obok na krześle. Spojrzałam w szybę i się rozmarzyłam. Wyobrażałam sobie to wszystko zupełnie inaczej. Szkoła, chłopak, praca, mąż, rodzina i wielki happy end.
- Amy...- poczułam rękę niebieskookiego na ramieniu.
- Nie śpie.- powiedziałam jednocześnie ziewając i się przeciągając. Spojrzałam na chłopaka, który miał na sobie elegancki ale i nowoczesny garnitur.
- To dobrze, już jesteśmy.- odpowiedział. Wziął do rąk walizkę a ja swoją torebkę. Powolnym krokiem opuściliśmy pociąg.
- Louis!- krzyknęłam widząc swojego ukochanego. Rzuciłam mu się na szyję a on obkręcił nas kilka razy wokół własnej osi. Oderwaliśmy się od siebie. Byłam trochę zdziwiona jego wyglądem bo tak jak Niall miał na sobie garnitur.
- Ciesze się, że jesteś.- szepnął mi do ucha, po czym mnie namiętnie pocałował. Przywitał się z blondynem i od razu zaczęli się z czegoś śmiać. Złapałam chłopaka za rękę, który od razu splótł nasze palce. Wyszliśmy z dworca i skierowaliśmy się do auta.
- Whow, stary. Pełna profeska. Idealnie.- blondyn komplementował nowe auto Louisa, który tylko się uśmiechnął. Jechaliśmy ulicami Londynu. Ręka bruneta cały czas kurczowo trzymała się mojego uda jakby bał się, że ucieknę.
- Ciekawe co będą chcieli w zastaw?- zaczął Niall na co mój chłopak głośno westchnął.
- Jak to w zastaw?- spytałam.
- No bo jest tak... my odwalamy zlecenie, którym teraz jest zdobycie jakiegoś nędznego kodu i przy okazji zabicie paru ludzi. Ale zanim dostaniemy za to pieniądze musimy im dać coś bardzo ważnego dla nas w zastaw, by mieli stuprocentową pewność, że zrobimy to za co nam zapłacą.- powiedział jak gdyby nigdy nic.
- Ykhym.- przełknęłam głośno ślinę. Już nie poruszaliśmy więcej tego tematu. Jechaliśmy w zupełnej ciszy. Po paru minutach podjechaliśmy pod ogromną willę, w której paliły się światła.
- Ktoś tam jest?- spytałam wychodząc z mercedesa.
- Harry, Liam i Zayn.- odpowiedział Louis.
- Liam?
- Tak, jest nas pięciu kochanie.- powiedział całując mnie w czoło. Gdy weszliśmy do domu myślałam, że zwymiotuję z nerwów. Oczy Harrego błądziły po moim ciele, jego wzrok po prostu mnie pożerał. Tomlinson musiał to zauważyć bo objął mnie w talii i przyciągnął mnie do swojego torsu tym samym pokazując z kim tu jestem. Obrócił mnie do siebie przodem i spojrzał w oczy.
- Kocham cię Amy.- szepnął poważnie. Na mojej twarzy pojawił się ogromny rumieniec wraz z bananem na pół twarzy.
- Co nas nie zabije to nas wzmocni.- szepnęłam na co chłopak się uśmiechnął. W pewnym momencie w domu rozległo się głośne pukanie. Liam poszedł otworzyć drzwi, przez które chwilę później przeszło trzech mężczyzn.
- Nic nie mów.- szepnął mi do ucha Harry kiedy przechodził obok. Zrozumiałam, że mam się po prostu nie odzywać.
- Liam Payne, Zayn Malik, Louis Tomlinson, Niall Horan i Harry Styles.- przedstawili się. Wow, jak oficjalnie.
- A ta piękność?- wskazał palcem jeden z nich.
- Jest moja.- powiedział surowo Louis i przyciągnął mnie do siebie.
- Imię.
- Amy, Amy Peterson.- powiedziałam nieśmiało a wzrok wszystkich skierował się na mnie. Poczułam delikatną dłoń na ramieniu, spojrzałam w kierunku Harrego.
- Chodź, pójdziemy nalać panom whiskey.- powiedział z zawodowym uśmiechem na twarzy a ja posłusznie poszłam za zielonookim. Oparłam się o blat kuchenny a chłopak zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość.
- Mówiłem, że masz się nie odzywać.- powiedział jednocześnie przekładając mój niesfornie opadający kosmyk włosów za ucho.
- Prze...- nie dokończyłam. Lewa dłoń chłopaka oplotła moją talię a prawa przywarła do mojego karku. Usta zaś wbił w moje wargi. Ponownie zamurowało mnie pod jego dotykiem. Nie wiedząc co robię oddałam pocałunek. Położyłam dłonie na klatce piersiowej chłopak i zacisnęłam ręce w pięści na jego marynarce.
- Długo zajmuje państwu ta whiskey.- powiedział starszy mężczyzna wchodzący do kuchni. Automatycznie oderwaliśmy się od siebie.
- Arnold White.- dodał podając Harremu rękę.
- Harry.- uścisnął mu zadowolony dłoń.- Już przynosimy alkohol.- powiedział jednocześnie biorąc do ręki butelkę i szklanki.
- Pomożesz mi?- spytał uśmiechnięty.
- Już...- szepnęłam, gdy wyszedł.- Amy idiotko co ty zrobiłaś?- powiedziałam sama do siebie. Wytarłam łzy, które jak strumienie spływały po moich policzkach., po czym wzięłam chusteczkę i zaczęłam nerwowo trzeć nią usta. Złapałam do ręki szklanki i zaniosłam do salonu. Położyłam je na stole i usiadłam na kolanach mojego cudownego chłopaka. Spojrzałam mu w oczy a on posłał mi jeden z najcudowniejszych uśmiechów świata.
- Kocham cię, zawsze tak będzie.- szepnęłam mu do ucha, po czym wtuliłam się w jego tors. Rozmawiali o całej tej akcji a ja nawet nie słuchałam, tylko jedno zdanie przykuło moją uwagę.
- Ją.- wskazał palcem jeden z nich na mnie a mięśnie Louisa gwałtownie się napięły.
- Co mnie?- spytałam podnosząc się z objęć chłopaka.
- Ty jako zastaw. Nic się nie stanie, to tak dla pewności.
- Jasne, i dla pewności będziecie ją pierdolić.- powiedział spokojnie Tomlinson, mimo to widziałam, że jest zdenerwowany.
- Proszę to przemyśleć.- powiedział Arnold. Już po chwili mężczyźni wyszli. Gdy tylko drzwi za nimi zamknęły się mój ukochany wstał i rzucił szklanką o ścianę.
- Pierdole! Rezygnuje! Nie wezmą mi Amy!- ponownie tego dnia objął mnie opiekuńczo ramieniem, jakby starał się ochronić przed całym światem.
- Louis uspokój się.- mówili wszyscy, ale to nic nie dało. Jego żyły na szyi nerwowo pulsowały. Wiedziałam, że teraz tylko ja mogę go uspokoić. Złapałam go za rękę i pociągnęłam na górę. Weszliśmy do naszego pokoju a brunet od razu zamknął drzwi.
- Przepraszam... nie dam Cię nikomu skrzywdzić.- szepnął jednocześnie wtulając się we mnie.
- Jest okej...- mówiłam.- Chcesz iść pod prysznic?- spytałam. Chłopak podniósł głowę i zdezorientowany spojrzał na mnie.
- Razem?- spytał zdziwiony.
- Tak. Ufam ci.- odszepnęłam. Rozebraliśmy się do naga i weszliśmy do kabiny. Byłam trochę onieśmielona widząc czym go obdarzyła natura.
- Aż tak ci się podoba?- spytał roześmiany widząc jaka jestem wpatrzona w jego przyjaciela. Moje policzki od razu zaczęły mnie piec co oznaczyło, że na moją twarz wkroczył ten głupi rumieniec. Spuściłam głowę w dół by zakryć moje zawstydzenie i wtuliłam się w rozgrzane ciało chłopaka. Podobało mi się to, że Louis cały czas patrzył mi w oczy. Po parunastu minutach wyszliśmy owinięci w ręczniki z łazienki.
- Gdzie są walizki?- spytałam.
- Na dole, a co?- odpowiedział pytaniem na pytanie. Wziął drugi ręcznik i zaczął wycierać nim włosy.
- Nie mamy tutaj ubrań.- powiedziałam jednocześnie rozglądając się po całym pokoju.
- No to chodź.- złapał mnie za rękę i razem zeszliśmy na dół do salonu po walizki. Wyjęłam z mojej dużo za dużą koszulkę ojca i bieliznę. Spojrzałam na Harrego, który obserwował każdy mój ruch. W pewnym momencie zaczął nawet jeździć palcem po wardze. Onieśmielona wtuliłam się w ciało bruneta.
- Możesz się kurwa przestać patrzeć na nią jak na mięso?!- krzyknął wkurzony.
- Ona tego pragnie debilu!- odkrzyknął loczek i w sekundzie znalazł się przy nas. No nie... na pewno wszystko się wyda. Stracę Louisa, nigdy mi nie wybaczy. Spojrzałam błagalnie na Styles'a, teraz tylko modlić się by nic nie powiedział o pocałunku. Ale znając jego powie, choćby po to by rozwalić nasz związek i mieć chorą satysfakcję z tego, że nie będziemy razem.
No i widzicie kochani? Jestem z Was dumna, postaraliście się. Rozdział taki jakiś pisany na szybko...
NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 30 KOMENTARZY
super;)
OdpowiedzUsuńWspaniały. :)) :*
OdpowiedzUsuńSUPER <33
OdpowiedzUsuńto wszystko dlatego że genialnie piszesz. zaskoczyło mnie nawet to że juz na następny dzień dodasz nowy rozdział. :) ; boże, ten jest genialny! znając harrego powie co zaszło.. nie mam pojęcia co może się dalej wydarzyć więc czekam na dalszą część bo wiem że będzie pełna akcji!
OdpowiedzUsuńSuper no! <3 Zajebiste :)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Styles nic nie powie i nie będzie już się przystawial do Amy ;) koocham <3
OdpowiedzUsuńkocham <3
OdpowiedzUsuńNiech Hazza nic nie mowi Lou.... Oni są idealną parą.<3
OdpowiedzUsuńSuper ^__^ <3 ;**
OdpowiedzUsuńzaje ** :333
OdpowiedzUsuńAmy + Louis = <3
OdpowiedzUsuńJaaram się bo długi.
OdpowiedzUsuńCuuuudo. Wiedziałam, że będą chcieli Amy w zastaw. Proszę powiedz, że Lou jej nie puści i , że Hazz nie powie o pocałunku. Czekam nn.
Harry nie może tego powiedzieć! :( rozdział super, kocham :*
OdpowiedzUsuńWoow ! Genialny !
OdpowiedzUsuńJjejc ! Mam nadzieje ze Harry nie powie o pocałunku ,a nawet i jezeli powie to mam nadzieje ze Lou pomysli ze ja do tego zmusil Harry i ze jej nie zostawi
OdpowiedzUsuńKoocham ♥ czekam na nexta
OdpowiedzUsuńKoocham ♥ czekam na nexta
OdpowiedzUsuńThe best blog
OdpowiedzUsuńLudzie !komentujcie ! Jeszcze tylko 10 komentow i bedzie nastepny rozdzial ♥♥♥♡♡♡
OdpowiedzUsuńCudeńko *-* <3<3<3 ;**
OdpowiedzUsuńJeju tyle w jednym rozdziale ! Wyznanie miłości, prysznic, i jeszcze ta akcja na końcu... zamurowało mnie.
OdpowiedzUsuńMidnight-memories-story-of-us.blogspot.com
Cudowny! <3
OdpowiedzUsuńnie nie nie. jesli Lou sie dowie to ma jej wybaczyc, a najlepiej zeby sie nie dowiedzial. czekam na next <3
OdpowiedzUsuńzajefajny
OdpowiedzUsuńZaczynam sie bac ...przez głupote Harrego
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next
OdpowiedzUsuńGggeeennniiiaaalllnnnyyy
OdpowiedzUsuńGggeeennniiiaaalllnnnyyy
OdpowiedzUsuńGggeeennniiiaaalllnnnyyy
OdpowiedzUsuń♥ obyl Lou wybaczyl Amy jezeli sie dowie o pocalunku ...
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze Lou wybaczy Amy jak sie dowie o tym pocalunku ... a harry powinien sie wstydzic za to co zrobil.
OdpowiedzUsuńBoskie *.* Czekam na nn :o
OdpowiedzUsuńhttp://rough-fan-fiction.blogspot.com/
Rozdział świetny, ale nie rozbijaj ich związku proszę, oni są dla siebie idealni /czytelniczka
OdpowiedzUsuń