wtorek, 14 stycznia 2014

Rozdział 6

* Oczami Amy *

- To było...- nie dokończyłam bo Louis znowu namiętnie wbił się w moje rozgrzane wargi. Ssał moje usta i przygryzał co wydawało mi się lekko dzikie, ale na swój sposób mi się to podobało a zarazem bardzo pociągało. Nasze języki tworzyły harmonię, po prostu idealnie do siebie pasowały. Nie mogłam uwierzyć, że to właśnie z nim przeżywam swój pierwszy pocałunek. Z chłopakiem, którego pragną wszystkie dziewczyny z okolicy. W tej chwili całuje się z Louisem Tomlinsonem. Chwyciłam jego twarz w dłonie i po dłuższej chwili osłupienia odwzajemniłam pocałunek.


- Yy Amy...- cichy głos Alana oderwał mnie i bruneta od siebie. Lekko zadyszana stałam wtulona w chłopaka. W tamtej chwilo szczerze nienawidziłam Al'a. 
- Tak?- wysiliłam się na najmilszy ton.
- Musimy już lecieć.- powiedział speszony. W sumie to go rozumiem. Nigdy nie widział mnie w takiej sytuacji, więc nie wiedział jak się zachować.
- Eh, no dobra. Idź do samochodu a ja dojdę.- odpowiedziałam.
- Okej.- powiedział i powoli skierował się w stronę wyjścia.
- To ja już będę lecieć...- powiedziałam smutna.
- Słyszałem.- objął mnie w talii i przyciągnął do swojego torsu. Zaciągnęłam się słodkim zapachem jego perfum.
- Do jutra?- spytałam z nutką nadziei w głosie.
- Nie będzie mnie na zajęciach. Ale z chęcią przyjadę po Ciebie rano jak na prawdziwego chłopaka przystało.- zaśmiał się.
- Chłopaka?- powiedziałam zdziwiona.
- Tak myszko.- pocałował mnie delikatnie w czoło.- Do jutra.- powiedział i odszedł. Stałam tak osłupiała przez jeszcze kilka sekund. Czy on właśnie to powiedział? Na prawdę nazwał się moim chłopakiem? Czy to tylko wymysł mojej wyobraźni? Pomachałam głową w prawo i lewo by się otrząsnąć. W końcu zaczęłam iść do Alana bo na pewno się niecierpliwi. Otworzyłam drzwi i wsiadłam do auta. Al na mój widok podskoczył jak oparzony.
- Matko Boska!- krzyknął.
- Y nie. Z tego co wiem to Amy zwykła, najzwyklejsza.- odpowiedziałam jednocześnie się śmiejąc.- A co takiego robiłeś, że aż tak się wystraszyłeś?
- Po pierwsze niezły rym, a po drugie konia waliłem.- odpowiedział tym samym ukazując rząd swoich śnieżnobiałych zębów.
- I tak szybko go schowałeś?- ciągnęłam zabawną dla mnie rozmowę.
- Ha ha ha.- powiedział wolno Al.
- Dobra jedźmy.- klepnęłam go w udo. Po parunastu minutach dojechaliśmy pod mój dom.
- Znowu sama?- spytał niebieskooki.
- No niestety... jakoś przeżyje, tata wraca za tydzień więc sobie poradzę.- uśmiechnęłam się sztucznie.
- Okej. To do jutra?
- Tak, ale Louis po mnie przyjedzie, więc zobaczymy się dopiero w szkole.- powiedziałam na szybko i dałam mu przyjacielskiego buziaka w usta. Nie dając Alanowi nawet dojść do głosu wyszłam z auta i już po chwili weszłam do domu.


 Chłopak czekał na podjeździe aż bezpiecznie wejdę do mieszkania. Wbiegłam po schodach na górę i od razu skierowałam się do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej piżamę oraz ręcznik. Powolnym krokiem poszłam do łazienki, gdzie wzięłam długą i gorąca kąpiel. Wymyłam waniliowym szamponem włosy i owinęłam się białym ręcznikiem. Wzięłam do ręki czarną koronkową bieliznę, którą po chwili na siebie ubrałam. Osuszyłam moje kasztanowe włosy i wyszłam w samej bieliźnie do pokoju.
- Louis!- krzyknęłam próbując zakryć dłońmi jakąkolwiek część mojego ciała. 
- Spokojnie śliczna, nie masz czego się wstydzić.- powiedział i przyciągnął mnie do siebie. Złapał palcem za moją brodę i zmusił bym patrzyła mu w oczy. 
- Co ty tu robisz?- spytałam w końcu z całą zaróżowioną twarzą.
- Stęskniłem się.- wyszeptał mi do ucha. 
- No dobrze.- powiedziałam obojętnie. Chciałam by wiedział, że nie jestem jakąś pierwszą lepszą i w dodatku łatwą dziwką. Odeszłam od niego i nałożyłam na siebie jeszcze biały tshirt.- Zjemy coś?- spytałam.
- Okej.- złapał mnie za rękę i zeszliśmy razem na dół. Weszliśmy do kuchni a ja otworzyłam lodówkę. Wyjęłam z niej produkty i zaczęłam robić kanapki na blacie kuchennym. W pewnym momencie Louis objął mnie od tyłu i zaczął delikatnie całować mnie po szyi. Przechyliłam lekko głowę w bok.
- Co ty robisz?- spytałam skrępowana.
- Całuję Cię, spokojnie... nie jestem z tych co robią to od razu.- zapewnił. Po tych słowach odwróciłam się do niego przodem i podałam mu talerz.
- No i super, zanieś na górę.- oboje się zaśmialiśmy. Tomlinson zabrał talerz i oboje weszliśmy na górę. Położyłam się na łóżku a zaraz obok brunet. Powoli zajadaliśmy się kolacją. Spojrzałam w bok na zegarek.
- Louis już północ! Ja jutro mam szkołę!- krzyknęłam i w tempie prawie natychmiastowym zgasiłam światło i wślizgnęłam się do łóżka. Położyłam się na boku a chłopak objął mnie od tyłu. W takiej pozycji zasnęliśmy, ale i również się obudziliśmy. Obróciłam się w stronę chłopaka a uśmiech sam wskoczył na moją twarz. Zmierzwione włosy chłopaka bezwładnie opadły mu na czoło. Wyglądał tak niewinnie mimo tego jak zarabiał. Jednak nie czułam przy nim zagrożenia, wręcz przeciwnie... czułam się nad wyraz bezpieczna. Przejechałam palcem po policzku niebieskookiego. Po moim dotyku chłopak od razu otworzył oczy.
- Mogłabym budzić się tak codziennie.- szepnęłam. 
- Ja również.- po tych słowach Louis złapał moją twarz w dłonie i delikatnie pocałował. Po paru minutach wyszliśmy z łóżka. Zeszłam na dół by przygotować coś do jedzenia niestety było kiepsko z czasem więc mogłam pozwolić sobie tylko na płatki. Wyjęłam dwie miski, łyżki,  mleko oraz jakieś musli. 
- Louis!- zawołałam. Brunet przyszedł ubrany jedynie w spodnie. Usiadł koło mnie przy blacie i zaczął się zajadać.
- Już nie nazwiesz mnie bałwanem? Polubiłem to przezwisko...- szepnął i zrobił małą podkówkę z ust.
- Oj zawsze będziesz moim bałwanem.- zaśmiałam się. Poszłam odłożyć talerze do zmywarki, gdy się odwróciłam Tomlinson stał za mną. Położył swoje dłonie na moich biodrach i spojrzał mi w oczy, po czym uniósł i posadził na blacie. Robiąc tą czynność cały czas mnie całował.


- Louis...- powiedziałam w pewnym momencie,  by to przerwać bo doskonale wiedziałam do czego to prowadzi.
- Przepraszam...- szepnął mi do ucha i złapał za rękę. Oboje poszliśmy na górę. Weszłam do siebie do pokoju i podałam brunetowi ręcznik by mógł się wykąpać. Sama w tym czasie spakowałam się. Weszłam do garderoby i wybrałam sobie ładny moim zdaniem zestaw. Podeszłam do biurka z ubraniami w ręku i wyciągnęłam z niego złoty zegarek, naszyjnik i inne biżuterie. Zapukałam do drzwi łazienki. 
- Już?- spytałam. 
- Tak.- usłyszałam w odpowiedzi. W tym momencie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Moim oczom ukazał się nagi Louis.
- Myślałam, że już...- powiedziałam zawstydzona o odwróciłam się w drugą stronę by nie patrzeć na "to".
- No bo już, tylko nie zdążyłem nałożyć ręcznika.- powiedział jednocześnie się śmiejąc. 
- Em... już? 
- Tak.- odpowiedział. Wtedy odwróciłam się i podeszłam z ciuchami do zlewu. Ubrania zostawiłam na szafce, po czym odkręciłam się w stronę mojego chłopaka. 
- Louis...
- Tak?
- Mógłbyś...
- Mógłbym co?- droczy się. Jaki on słodki. 
- Wyjść!- powiedziałam i wypychając go za drzwi zostałam sama. Wzięłam szybki prysznic, podkręciłam włosy, pomalowałam się i ubrałam. Wyszłam z łazienki i zarzuciłam sobie na ramię torbę.


Złapałam Louisa za rękę i oboje wyszliśmy z domu. W samochodzie ciszę zagłuszała jedynie muzyka lecąca z radia. Położyłam dłoń na udzie chłopaka. 
- Louis? Czemu nie idziesz dzisiaj na zajęcia?- spytałam. 
- Mam robotę.- odpowiedział twardo. 
- Czy to...- nie dokończyłam. 
- Niebezpieczne. Kochanie, dziś odbierze Cię mój znajomy Zayn.
- Myślałam, że nie macie już kontaktu.- powiedziałam.
- Odnowiliśmy.- ewidentnie nie chciał o tym rozmawiać. 
- Jak?
- Im mniej wiesz tym lepiej... Am, zrozum.
- No dobra. Ale to z Alanem się umówiłam. Ma mnie odwieźć.
- Rób co karzę.- powiedział i pocałował mnie w czoło. Wyszłam z auta i udałam się do szarego budynku potocznie zwanego budą. Zajęcia zleciały szybko. Nim się obejrzałam już wychodziłam razem z Al'em ze szkoły koło godziny 15.
- To na razie.- przytuliłam go na pożegnanie. Chłopak odjechał a ja usiadłam na ławce przed moim liceum i czekałam na Zayn'a. To będzie trudne go  zauważyć zważywszy, że nawet nie wiem jak on wygląda. Po około dwudziestu minutach przede mną zatrzymał się czarny jeep, z którego wysiadł mulat. Podszedł do mnie i odpalił fajke.
- Zayn.- wyciągnął w moim kierunku pokrytą tatuażami dłoń. 


- Amy.- uścisnęłam ją.- Masz poczęstować?- wskazałam palcem paczkę papierosów. 
- Louis wie, że palisz?- spytał jednocześnie wyciągając dla mnie fajkę.
- Nie palę, to mój pierwszy. Warto spróbować.- uśmiechnęłam się, po czym odpaliłam mojego Marlboro. Byłam już w połowie papierosa, gdy zobaczyłam srebrne auto Harrego podjeżdżającego pod szkołę. Z fajką w ręku podeszłam do auta.
- Harry? Co ty tutaj robisz?- byłam zdziwiona jego widokiem. Loczek zmiażdżył wzrokiem Malika i ponownie spojrzał na mnie.
- Wsiadaj.- zdążyłam mu zaufać więc zdecydowałam się wykonać polecenie. W połowie drogi mulat mocno złapał mnie za ramie.
- Nigdzie nie idziesz. Spróbuj wsiąść a pożałujesz.- powiedział ostrym ale opanowanym tonem.


Przepraszam, że nie jest mega długi tak jak obiecałam, ale nie miałam weny by pisać dalej i skończyłam tu. Nawet nie wiecie jaki orgazm miałam widząc ile było komentarzy. Jak widzicie rozdział nudny ale musiał taki być bo zaczyna się  powoli coś dziać. Każdy komentarz jest motywacją do następnego rozdziału więc im więcej tym lepiej. Następny rozdział w piątek jeśli będzie 25 KOMENTARZY LUB WIĘCEJ
A TERAZ POLECENIE TRZECIEGO I RÓWNIE WSPANIAŁEGO BLOGA ANONIMOWEJ DIRECTIONERKI
KOCHAM WAS

32 komentarze:

  1. Boże ja Cię kiedyś zabije za przerywanie w takich momentach... Rozdział jest zajebisty i jutro mam widzieć tu nowy :D <3 KCKC <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu, jejciu, ale super. :o po prostu nie wierze...........jesteś cudowna, wiesz? :* Taka najlepsza, moja, ukochana...Boże sikam, idziesz ze mną? XD <3 nie, ale serio...rozdział jak zawsze świetny i po prostu strasznie zazdroszczę Ci talentu. :cccc aż się łezka w oku kręci no. ;_; Ty masz ja nie, foch! .... już minął... no i dziękuje za polecenie mojego trzeciego bloga. :* Kochana jesteś serio słońce. :* Moja. Kc. <3

    Zapraszam:
    http://compleks-niallhoran-love.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  3. JEST MEGA! <3 Ale w takim momencie?!
    Czeeekam na next ;)
    http://littledreamdirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuudoo geniuszu <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo *-* I tak jest długi więc nie przepraszaj ;* Zazdroszczę ci takiego talentu! Boże widzisz to,a nie grzmisz xd No ale w takim momencie skończyłaś ?? ;c O co chodzi z tym Harrym?Niech Am jedzie razem z Zaynem ;) Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezuuuuuuuu cudny *-* no po prostu wspaniały <3

    Midnight-memories-story-of-us.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebisty kochanie naprawdę masz talent do pisania czekam na następny <33 kocham :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego przerywasz w takich momentach?!
    Chciałam dalej czytać, ale trudno będę musiała poczekać
    ps. świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie czemu? umiesz wkurzyć człowieka.. ;)

      Usuń
  9. Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  10. jejku błagam nie zawieszaj. :c cudny rozdział.

    http://victim-niallhoran.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Super, genialny

    OdpowiedzUsuń
  12. o nie! nie możesz zawieszać, za świetne opowiadania piszesz żeby przerwać. czasami mało komentarzy dostaniesz bo ludzie są różni, prawda? nie załamuj się, jesteś genialna! czekam na nn. :)

    Sandra.

    OdpowiedzUsuń
  13. Podoba mi się :* Ekstra .

    OdpowiedzUsuń
  14. Ewelina Tomlinson25 stycznia 2014 03:32

    MM , super : ) <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej! Zapraszam do mnie na nn :D
    klaroline-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. proszę, masz nie zawieszać.. piszesz świetnie, nie możesz się załamywać tym. może po prostu nie mają czasu komentować, nie każdy ma czas. masz talent do tego, oni Cię nie doceniają. masz dużo czytelników więc masz się z czego cieszyć!
    to opowiadanie jak i to na Twoim poprzednim blogu są świetne! myślisz że mówie to tylko dlatego żeby Cię pocieszyć.. ja mówię co myślę, więc proszę nie rób tego!

    OdpowiedzUsuń
  17. Mój kochany Louuuu <3<3<3

    OdpowiedzUsuń