Dzwoniący budzik wyrwał mnie z krainy Morfeusza. Leniwie przetarłam oczy i walnęłam ręką w denerwujące mnie urządzenie.
- Boże zamilcz.- powiedziałam do siebie wyłączając moją codzienną pobudkę. Pierwszy dzień szkoły, w zasadzie to drugi... ale to się nie liczy. Zwykły apel. Wstałam z mojego wygodnego łóżka i wolnym krokiem udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro z nieukrywalnym grymasem. Odkręciłam wodę i przmyłam nią twarz. Zsunęłam z siebie koszule ojca i weszłam pod prysznic. Kojące ciepłe strumienie spływały po moim nagim ciele. Nałożyłam na dłoń małą ilość szamponu i wtarłam go we włosy, które już po chwili suszyłam. Owinęłam się ręcznikiem i poszłam do garderoby, gdzie wybrałam obcisłe dżinsowe spodenki z wysokim stanem i przezroczystą czarną koszule. Ponownie udałam się do łazienki, w której nałożyłam na twarz delikatny makijaż. Chwyciłam do ręki torbę z książkami i zbiegłam na dół. Już na schodach przywitał mnie zapach jajecznicy. Rzuciłam torbę na ziemie i usiadłam przy blacie.
- Dzisiaj pierwszy dzień ostatniego roku...- tata jak zwykle próbował znaleźć temat do rozmowy. Ceniłam sobie to, że przynajmniej się stara.
- Tak.- odpowiedziałam krótko i włożyłam do ust posiłek. Po kilkukrotnej wykonanej czynności byłam już najedzona. Wzięłam kluczyki i krzycząc krótkie pa wyszłam z domu. Wsiadłam do mojego czarnego mercedesa i odpaliłam silnik. Przejrzałam się jeszcze w lustrze.
- Nauka, zajęcia, nauka, nauka, zajęcia, nauka...- powtarzałam sobie. Taki miałam plan na ten rok, bez żadnych szaleństw, żadnych chłopaków, żadnych imprez... po prostu nauka. To był mój cel, który zrealizuję. Teraz czeka mnie pół godzinna droga, ponieważ nie mieszkam w samym centrum, gdzie znajdowało się moje liceum. Po trzydziestu minutach byłam już pod budynkiem zwanym szkołą. Na pierwszy rzut oka zauważyłam kilka nowych twarzy. Moją uwagę przykuła grupa chłopców, zapewne w moim wieku. Wszyscy ubrani na czarno, zadbani. Wyszłam z samochodu i zarzuciłam sobie torbe na ramie. Od razu skierowałam się do środka, jednak po drodze mogłabym przysiądz, że jeden do mnie mrugnął.
- Bałwan.- szepnęłam.
- Do mnie mówisz maleńka?!- odkrzyknął. Cholera, usłyszał. Może i nie jestem tutaj zbytnio lubiana, gdyż jestem uważana za kujona bez życia ale pyskować potrafię. Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam brunetowi prosto w oczy.
- A widzisz tu innego bałwana?- przechyliłam głowę lekko w prawo tak by nadać temu zdaniu większy sens.
- Ja widzę tylko Ciebie.- oblizał w ohydny dla mnie sposób wargę.
- Jak już powiedziałam... bałwan.- po tych słowach szybkim krokiem udałam się do szarego budynku. Podeszłam do mojej szafki i włożyłam do niej niepotrzebne książki. Z kieszeni wyciągnęłam mój plan zajęć, z tego co widziałam zdaje mi się, że mam filozofię z Panem Henrym w sali 216. Tam więc się udałam. Pod pomieszczeniem, w którym za chwilę miały odbyć się zajęcia stał On. Gdy mnie zauważył powiedział coś swoim towarzyszom i podszedł do mnie.
- Wiesz co... może poznasz moje imie, bo w końcu jak będziesz się do mnie zwracać?- zapytał z pewnym siebie uśmieszkiem na ustach.
- Pozostanę przy bałwanie.- pokiwałam energicznie głową i zacisnęłam usta w cienką linię.
- Będziesz krzyczeć "bałwan" gdy będę Ci robić dobrze? Gdybyś jednak zmieniła zdanie, to jestem Louis. Louis Tomlinson.- nie musiałam odpowiadać. Uratował mnie dzwonek oznaczający rozpoczęcie zajęć. Szybko wślizgnęłam się pomiędzy innymi uczniami do sali i zajęłam miejsce w pierwszej ławce. Jako, że byłam pilną uczennicą całą lekcję robiłam notatki. Po 45 minutach filozofia zakończyła się. Reszta dnia minęła mi dość spokojnie, w końcu tylko pięć lekcji. Jako pierwsza wybiegłam z budynku, weszłam do mojego pojazdu i wcisnęłam kluczyki do stacyjki. Zawarczał, zgasł.
- Co jest?- powiedziałam sama do siebie i ponownie przekręciłam klucz. Zawarczał, zgasł. Wyszłam z auta i podeszłam do maski, którą szybko otworzyłam. Co mi się rzuciło w oczy? Przecięte kable! Przecięte kurwa kable! Podniosłam głowę i ujrzałam Louisa... poprawka bałwana.
- Czego chcesz bałwanie?- spytałam mocno wkurwiona całą sytuacją. Pierwszy dzień w szkole i ktoś już się nade mną znęca.
- Przecięte kable od akumulatora, uuu.. nie pojedziesz. Jaka szkoda, co za BAŁWAN mógł to przeciąć?- podkreślił swoje przezwisko nadane mu przeze mnie.- Podwieźć Cię? Mieszkam kilka domów dalej, a wieczorem wrócę po twojego mercedecha.- aż się we mnie gotowało.
Prolog taki krótki, myślę, że jest okej. No ale to już Wy ocenicie. NASTĘPNY ROZDZIAŁ ZA 10 KOMENTARZY.
Kurcze jaki świetny prolog. :) Początek akcji się rozkręca, oby tak dalej. Na prawdę podobał mi się, bardzo!
OdpowiedzUsuńŚwietny prolog i wcale nie taki krótki ;) czekam na 1 rozdzial ;D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, bardzo ;) Myślę, że uda Ci się osiągnąć taki sukces jak na tamtym blogu, bo na prawdę masz talent ;*
OdpowiedzUsuńŚwietne , czekam na 1rozdział ;*
OdpowiedzUsuńSuper :*
OdpowiedzUsuńCudowny , zapowiada sie wspaniale czekam na 1 rozdział *_*
OdpowiedzUsuńzajebiste kochanie <3 naprawdę masz talent do pisana. Życzę ci aby twój kolejny blog odniósł taki sam sukces jak pierwszy. Czekam na 1 rozdział maleńka.. Zaraz, zaraz nie taka maleńka dzisiaj kończysz 15 lat kochanie.. jeszcze raz wszystkiego najlepszego skarbie <3 zapraszam do mnie <3 :**
OdpowiedzUsuńCiekawie sie zapowiada
OdpowiedzUsuńNo no no! Zapowiada się ciekawie!
OdpowiedzUsuńPierwszy dzień w budzie, a ona już ma 'problemy'
Nie pojedzie sobie nigdzie, chyba że z nim :)))
Czekam na rozdział :*
Mam nadzieję, że nie zawiesisz poprzedniego bloga +.+
Uwierz jest za dobry by tak szybko go kończyć :)
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Super prolog. Czekam na następny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńPodasz linka do swojego pierwszego bloga? Będę wzdzięczna ;*
imaginy1onedirection.blogspot.com
UsuńJuż lubie Bałwana. Hahaha. Fajne przezwisko i ten tekst '- Będziesz krzyczeć "bałwan" gdy będę Ci robić dobrze? Gdybyś jednak zmieniła zdanie, to jestem Louis. Louis Tomlinson.' Rozwaliłas mnie tym. Czekam na 1 rozdział.
OdpowiedzUsuń// http://we-are-friends-forever.blogspot.com/
Jestem mile zaskoczona tym prologiem. Myślałam że coś innego będzie i w ogóle i myślałam że to opowiadanie z Louis'em nie wypali ale jednak. Będę czytała, tego możesz być pewna.
OdpowiedzUsuńSandra.